Do niemieckich zawodów, dzięki zaufaniu szefostwa, przypadła mi rola przygotowania motocykla treningowego. W Zgorzelcu w Motor-servis rozebrałem motocykl na części. Składając go, starałem się przewidzieć i wymienić wszystkie wadliwe elementy, które mogłyby nam utrudnić jazdę podczas zawodów. Wszystkie ekipy mają do dyspozycji dwa motocykle, które są identyczne pod względem technicznym. Treningowy służy do jazdy podczas sesji treningowych i kwalifikacyjnych, na nim sprawdzamy różne ustawienia, aby optymalnie przygotować się do samego wyścigu. Drugi motocykl oszczędzamy tak, aby na sam wyścig był, jak najmniej wyeksploatowany.
Po tygodniu pracy w Zgorzelcu nad motocyklem pojechaliśmy go sprawdzić na niemiecki tor. Dwa dni wraz z Kamilem Krzemieniem i Philippem Steinmayr testowaliśmy różne rozwiązania. Sprawdziliśmy także spalanie i zużycie opon, zebrane dane posłużyły nam do ustalenia wstępnej strategi wyścigowej.Przepracowane wcześniejsze dwa dni ułatwiły nam prace już podczas samego tygodnia zawodów. Sprawdziliśmy co prawda jeszcze kilka ustawień, ale to raczej z czystej ciekawości. Natomiast nasi kierowcy pokazali tempo, które było bardzo solidne i dawało nam nadzieje na dobry wynik.
Zakwalifikowaliśmy się na 18 pozycji. Wyścigi endurancowe trwają jednak wiele godzin i pozycja na starcie nie jest tak istotna, jak w wyścigu, który trwa tylko 20 okrążeń. Tu liczy się bezbłędna i równa jazda, szybkie pit stopy i odrobina szczęścia.
Moim zadaniem na ten weekend było zbieranie danych, praca z telemetrią, a także praca techniczna przy motocyklu. Cały czas uczę się rzemiosła wyścigowego. Tak, aby być, jak najbardziej przydanym dla zespołu. Podczas samego wyścigu biorę także udział w pit stopach, gdzie zależnie od rodzaju pracy wykonywanej, wymieniam przednie lub tylne koło (myślę, że kiedyś napisze, jakie mamy pit stopy i w jaki sposób je wykonujemy).
Sam wyścig poszedł nam perfekcyjnie. Nasi zawodnicy nie popełniali błędów, jechali tempem najszybszych załóg i pomału pieliśmy się w górę tabeli. Pit stopy, które zawsze trenujemy przez cały tydzień, wychodziły nam błyskawiczne. Sam motocykl pracował perfekcyjnie, opłacało się nie przespać kilka nocy tak, aby maszyna była do wyzwania odpowiednio przygotowana. Sama strategia na wyścig okazała się dobrze ułożona i decyzje, które podejmowaliśmy podczas samego wyścigu, przybliżały nas do sukcesu, który nadszedł po 8h. Drugie miejsce w swoje klasie i 6 w całym wyścigu. Jest to jedno z najlepszych osiągnięć w Polskich wyścigach, a ja dołożyłem swoją cegiełkę do tego sukcesu. Cały sezon, zresztą nasz debiutancki, okazał się dla nas bardzo dobry i skończyliśmy ostatecznie go na solidnej 6 pozycji.
Dziękuje ekipie Wójcik Racing Team za zaufanie i możliwość brania udziału przy tak niesamowitym projekcie, jakim są wyścigi długodystansowe. Sezon motocyklowy się jednak jeszcze nie kończy, a mnie czeka jeszcze kilka ciekawych wyjazdów w tym roku, o których przeczytacie wkrótce na moim blogu.
Tylko pogratulować. Ciekawe, jak wyniki wyglądają w tym roku :)
OdpowiedzUsuń