Stało się tak, że Karol organizator Rajdu zadzwonił do mnie z prośbą zorganizowania dla
motocyklistów pit stopu u mnie w mieście. Jest to fascynująca motocyklowa inicjatywa więc zgodziłem się bez zastanowienia. Na miejsce pit stopu wybrałem oczywiście warsztat Zielak Motor-Servis, jest tam niezbędny sprzęt, żeby w razie nieprzewidzianego zdarzenia w motocyklu usunąć usterkę. Plac wokoło warsztatu jest na tyle duży, żeby każdy odwiedzający miał gdzie zaparkować swój motocykl. Miejscowi motocykliści zostali zaproszeni na godzinę 9.00, by wspólnie śledzić trasę chłopaków z Anglii. Sama firma zaoferowała gościom nie tylko poczęstunek w postaci ciasta, owoców, potraw z grilla, zupy gulaszowej, kawy, herbaty, napoi, a także małych podarunków w postaci gadżetów motocyklowych. Uczestnicy Rajdu odwiedzili Motor-Servis dwukrotnie, rano w drodze do Wodzisławia Śląskiego i wieczorem już w drodze powrotnej do UK.
Nadmienię o samym wyczynie Karola i Tomka. Z perspektywy kanapy może wydawać się to proste, lecz w rzeczywistości jest to dość ekstremalny wyczyn. Mam do tych ludzi wielki szacunek, dlatego że postanowili zmierzyć się z wyzwaniem. Zagrożenia czekające na nich na drodze, do tego zmęczenie wynikające z ciągłej jazdy motocyklem i brakiem snu. Garść statystyk. Pokonali oni trasę liczącą 3241 km w czasie 36:30 h, z tego 23:30 h non stop siedzieli na motocyklu. Na trasie poruszali się ze średnią prędkością 133 km/h. Sama inicjatywa Karola z roku na rok się rozwija i robi całkiem sporo szumu w świecie motocykli. Czekam już na edycje nr 4, która zapowiada się jeszcze grubiej.
Dziękuje wszystkim gościom, którym chciało się przyjechać na mój Pit-stop by wesprzeć uczestników Rajdu. Był to niewielki sukces i fajnie spędzony motocyklowy czas. Będzie u nas na pewno więcej takich inicjatyw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz